czwartek, 2 maja 2024

Zburzenie Świątyni Jerozolimskiej

„Zaiste, z pomocą Bożą walczyliśmy i Bóg usunął Żydów z tych warowni, bo cóż
znaczą ludzkie ręce i machiny na takie wieże!".

Zburzenie Świątyni Jerozolimskiej

Zburzenie Świątyni łączy się z powstaniem żydowskim, które wybuchło w 66 roku n.e. przeciwko Rzymianom. Na początku 70 roku dowódcy Tytus Flawiusz (przyszły cesarz rzymski) oraz Tyberiusz Juliusz Aleksander ruszyli z wojskiem na Jerozolimę. 10 maja rozpoczęło się oblężenie trwające kilka miesięcy.

Powstańcy musieli zmierzyć się nie tylko z rzymskimi wojskami, ale także konfliktami, jakie wybuchały pomiędzy różnymi żydowskimi stronnictwami. Kolejnym problemem, z tygodnia na tydzień co bardziej dotkliwym, był też brak żywności w mieście.

Wiele prowiantu, który zgromadzono jeszcze przed oblężeniem, zostało spalone w czasie strać pomiędzy zwalczającymi się stronnictwami. Jedzenie, które udało się uratować, strażnicy wydawali tylko walczącym. Ludność cywilna została więc zostawiona sama sobie.

W tym czasie Rzymianie przystąpili do zniszczenia okolicznych pól, sadów i urządzeń nawadniających. Na oczyszczonym terenie wybudowano wały i ustawiono maszyny oblężnicze. W czasie tych prac powstańcy żydowscy kilka razy wyprowadzali ataki na Rzymian zza murów Jerozolimy. Podczas jednego z takich wypadów nieomal zginął sam Tytus.

25 maja 70 roku Rzymianie zdobyli mur zewnętrzny okalający Jerozolimę. Obrońcy wycofali się za drugi mur, a oblężenie zaczęto niemal od nowa. Pięć dni później w wewnętrznym murze uczyniono wyłom. Przed Rzymianami znajdował się jeszcze trzeci mur, który chciano jak najszybciej sforsować. Zaniechano więc burzenia całego drugiego muru i ruszono od razu dalej. Wkraczający do Jerozolimy Rzymianie uwikłali się w walki uliczne, w czasie których to znający miasto Żydzi mieli przewagę.

W tym czasie Rzymianie przystąpili do niszczenia całego Nowego Miasta, które wkrótce przestało istnieć. Zdecydowano także o otoczeniu całej Jerozolimy, aby uniemożliwić powstańcom wyprawy po żywność. Wszyscy, którzy zostali przez Rzymian złapani, byli skazywani na ukrzyżowanie. Głód w mieście był wszechobecny. Zjadano korę z drzew, gryzonie i owady. Dochodziło też do aktów kanibalizmu.

Pod koniec sierpnia Rzymianie przystąpili do ataku na Świątynię Jerozolimską, gdzie ukrywali się powstańcy. Rzymscy dowódcy zastanawiali się, czy Świątynia powinna zostać w całości zburzona. Tytus był zdania, że należy ją ocalić.

Dwa dni później podczas walk na dziedzińcu Świątyni, jeden z rzymskich żołnierzy wrzucił płonącą żagiew przez okno do wnętrza Świątyni. Ogień natychmiast się rozprzestrzenił. Choć niektórzy dowódcy rzymscy chcieli jeszcze ratować Świątynię, to było już na to za późno. Żołnierze rzymscy zaczęli przeszukiwać płonącą już Świątynię szukając legendarnych skarbów i mordując ludzi, którzy wcześniej szukali w Świątyni schronienia. Całe wzgórze świątynne znalazło się w rękach Rzymian. Świątynia Jerozolimska doszczętnie spłonęła. Następnego dnia podpalono całą Jerozolimę. Dzięki Tytusowi z pożogi ocalało około 40 tysięcy Żydów, którym pozwolił on wyjść z miasta i puścił ich wolno, choć pojawiały się głosy, aby wszystkich wziąć w niewolę. Oblężenie Jerozolimy zakończyło się 26 września 70 roku.

https://historia.dorzeczy.pl/starozytnosc/333724/zburzenie-swiatyni-jerozolimskiej-powstanie-zydowskie-walka-z-rzymem.html

Zniszczenie drugiej Świątyni Jerozolimskiej

Tytus nie chciał niszczyć Świątyni, lecz uporczywa obrona sprawiła, że musiało do tego dojść. Nastąpił okres zaciętych walk, podczas których buntownicy podejmowali wypady na rzymski obóz. Niektóre były skuteczne, lecz większość odparto. Tymczasem Rzymianie powoli przedzierali się przez tereny Świątyni i nawet kawaleria zostawiła swoje zwierzęta, by wesprzeć piechotę.

W końcu do rebeliantów należał już tylko wewnętrzny dziedziniec, choć nieustannie go szturmowano. W jakimś momencie podczas bezpośrednich starć w Świątyni zaprószono ogień. Już wcześniej spłonęły niektóre jej części, lecz tym razem pożar objął cały obiekt. Próbowano gasić ogień, lecz gdy zdławiono opór buntowników, zwycięzcy byli bardziej zainteresowani plądrowaniem niż gaszeniem. Podczas ostatecznego szturmu na Świątynię zginęło także wielu cywilów.

W rękach buntowników pozostawało już tylko stare miasto, do którego Rzymianie uzyskali dostęp poprzez zrujnowaną Świątynię. Tytus odmówił negocjacji i zdecydował się na atak. Kolejny raz rozpoczął budowę ramp. Kiedy były gotowe, obrońcy przymierali głodem, a ich morale było żałośnie niskie.

Ostateczny atak nie przypominał punktu kulminacyjnego. Większość obrońców się rozproszyła, zanim dopadli ich Rzymianie. Schwytano kilku ważnych żydowskich przywódców, a powstanie właściwie już wygasało. Tytus zarządził paradę oddziałów, obsypał je nagrodami i obdzielił honorami. Następnie objechał region, odprawiając różne ceremoniały, i ostatecznie przypieczętował ponowny podbój Judei.

https://wielkahistoria.pl/oblezenie-jerozolimy-w-70-roku-n-e-starozytni-rzymianie-potrzebowali-miesiecy-aby-zdobyc-zbuntowane-miasto/


Pożar zniszczył wszystko

Prof. Piotr Dyczek z UW twierdzi, że świątynia została spalona przez przypadek, a Rzymianie nie mieli takiego zamiaru. Któryś z żołnierzy wrzucił pochodnię, a w świątyni było dużo zasłon, które zajęły się ogniem. Od nich zapaliło się drewniane wyposażenie. - Trzeba przyznać, że Tytus nakazał gaszenie pożaru, ale w ówczesnych warunkach było to niemożliwe - mówi gość Programu 1 Polskiego Radia. Jerozolima leży na wzgórzu i zawsze cierpiała na brak wody, którą czerpano ze studni. To było za mało, żeby ugasić taki pożar. Żar był taki, że świątynia, wybudowana z marmuru wypaliła się doszczętnie, aż pękały mury. - Pozostała jedynie ściana oporowa, znana dziś jako Ściana Płaczu - mówi archeolog.

Świątynia nie została odbudowana

Piotr Dyczek wyjaśnia, dlaczego świątynia nie została wybudowana. Rzymianie celowo do tego nie doprowadzili i to z kilku powodów. - To duże przedsięwzięcie, a po długiej wojnie prowincja była zniszczona, brakowało więc robotników i pieniędzy, aby uruchomić kamieniołomy - wyjaśnia. Trudno było też oczekiwać, że Rzymianie odbudują świątynię, bo oni wierzyli w inne bóstwa. Poza tym nie na rękę była odbudowa Jerozolimy, która była w czasie wojny ośrodkiem politycznego i militarnego oporu.

Dla Żydów to była tragedia, jeśli chodzi o religię. Oni stracili swój symbol. Powróciły koncepcje, że to kara za złamanie przymierza z Bogiem. Na tym tle dochodziło do waśni w społeczeństwie. Teolodzy też tłumaczyli, że świątynia zostanie odbudowana, kiedy nadejdzie koniec świata. - Wówczas zaczął się eksodus Żydów z tego terenu - wyjaśnia. Tłumaczy też, że w odróżnieniu od innych wyznań Żydzi mieli tylko jedną świątynię. Synagogi, zwane też bożnicami, to miejsca, w których czytano Torę i udzielano sakramentów, ale nie świątynie. Do dziś Żydzi obchodzą to smutne święto.

https://jedynka.polskieradio.pl/artykul/2549548,1950-lat-temu-Rzymianie-zburzyli-%C5%9Awi%C4%85tyni%C4%99-Jerozolimsk%C4%85


Poniżej fragment z książki "Wojna Żydowska" Józefa Flawiusza
Rozdział IX

1. Po wejściu do miasta Tytus zdumiewał się jego siłą obronną jako też wież, które tyrani opuścili wskutek zaślepienia. Widząc te masywne, strzelające w górę budowle, rozmiary poszczególnych głazów i dokładność spojenia oraz podziwiając ich wyniosłość i szerokość, rzekł: „Zaiste, z pomocą Bożą walczyliśmy i Bóg usunął Żydów z tych warowni, bo cóż

znaczą ludzkie ręce i machiny na takie wieże!". Wiele jeszcze wypowiedział podobnych uwag w rozmowie z przyjaciółmi i polecił uwolnić więzionych przez tyranów ludzi, których znaleziono w lochach. Kiedy następnie kazał zburzyć resztę miasta i mury zrównać z ziemią, wieże te pozostawił dla upamiętnienia towarzyszącego mu szczęścia, z którego pomocą zawładnął tym, co było nie do zdobycia.

2. Skoro żołnierze już znużyli się ustawicznym mordowaniem i ujawniała się jeszcze znaczna liczba Żydów, którzy ocaleli, Cezar rozkazał zabijać jedynie uzbrojonych i stawiających opór, a pozostały tłum brać żywcem do niewoli. Żołnierze jednak wybijali nie tylko jeńców, o których mówił rozkaz, lecz także starych i słabych, a tych, którzy byli w kwiecie wieku i mogli być przydatni, spędzili do świątyni i zamknęli w murach dziedzińca niewiast.

Tytus uczynił strażnikiem nad nimi pewnego wyzwoleńca, a jednego z przyjaciół201, Frontona, upoważnił do rozstrzygania o losie, na jaki kto zasługiwał. Ten przeto kazał wszystkich buntowników i rozbójników, którzy sami wydawali jeden drugiego, pozabijać, a z młodych wybrać szczególnie rosłych i pięknych w celu zachowania ich na czas triumfu. Z pozostałej liczby część tych, którzy mieli ponad siedemnaście lat, posłał związanych na roboty do Egiptu, większość zaś Tytus podarował różnym eparchiom, gdzie mieli zginąć w teatrach bądź od miecza, bądź rozszarpani przez dzikie zwierzęta.

Wszystkich poniżej siedemnastu lat sprzedano. W czasie, kiedy Fronton dokonywał rozdziału, zmarło jeszcze jedenaście tysięcy z głodu, po części dlatego, że nie otrzymali pożywienia wskutek nienawiści strażników, a po części dlatego, że nie chcieli jej przyjąć nawet, gdy ją im dawano. Zresztą, dla tak wielkiej rzeszy zabrakło zboża.


3. Ogólna liczba wszystkich ludzi, których wzięto do niewoli w czasie całej tej wojny, wyniosła dziewięćdziesiąt siedem tysięcy, a tych, którzy zginęli w całym okresie oblężenia, milion sto tysięcy. W większości byli to rodowici Żydzi, lecz nie stanowili miejscowej ludności. Z całego bowiem kraju mieszkańcy ściągnęli na Święto Przaśników i niespodziewanie dostali się w wir wojny, skutkiem czego najpierw wyniszczyła ich, z powodu ciasnoty miejsca, zaraza, a potem jeszcze szybciej głód. Że miasto mogło pomieścić takie mnóstwo ludzi, jasno wynika ze spisu ludności dokonanego za Cestiusza.

Ponieważ chciał on przekonać Nerona, który pogardzał narodem żydowskim, do jakiego rozkwitu to miasto doszło, zwrócił się do arcykapłanów, czy nie można by jakoś ludności policzyć. Otóż nadeszło właśnie święto zwane Paschą, w czasie którego składa się ofiary od godziny dziewiątej do jedenastej. Koło każdej ofiary skupia się grupa licząca nie mniej niż dziesięciu mężów — jednemu bowiem nie wolno ucztować — a częstokroć zbiera się ich i dwudziestu, zwierząt ofiarnych zaś naliczono dwieście pięćdziesiąt pięć tysięcy sześćset. Jeżeli tedy przyjmiemy, że na każdą ofiarę przypadało dziesięciu mężów, to otrzymujemy dwa miliony siedemset tysięcy tylko ludzi w stanie czystości i świętości. Trędowatym bowiem i cierpiącym na upływ nasienia, niewiastom w czasie krwawienia miesięcznego i w ogóle ludziom nieczystym z innych powodów nie wolno było w tej ofierze uczestniczyć, a tak samo obcym (nie-Żydom), którzy przybyli tu, aby oddać cześć Bogu.

4. Wielka rzesza uczestników ściągnęła tu z zewnątrz. I wtedy to przez zrządzenie losu cały naród został zamknięty jakby w więzieniu i wojna objęła pierścieniem miasto zatłoczone ludźmi. Liczba tych, którzy zginęli, przewyższa ofiary jakiejkolwiek poprzedniej klęski zadanej ręką ludzką lub sprowadzonej dopustem Bożym. Kiedy Rzymianie tych, którzy się pokazali, już to zabijali, już to wzięli do niewoli, poczęli przeszukiwać podziemne przejścia, rozkopując nawet ziemię i wszystkich napotkanych kładli trupem. Znaleziono tam także ponad dwa tysiące ciał ludzkich, którzy bądź sami sobie śmierć zadali, bądź ponieśli ją z ręki towarzyszy, najwięcej zaś umarło z głodu.

Z rozkładających się trupów wionęła tak przykra woń na żołnierzy, którzy tam weszli, że wielu od razu wycofało się, inni natomiast, których chciwość gnała dalej, deptali po nagromadzonych zwłokach. W przejściach tych znajdowano moc kosztowności, a chęć osiągnięcia korzyści usprawiedliwiała każdą drogę, która do niej wiodła. Wyprowadzono także sporo ludzi uwięzionych przez tyranów, którzy nawet w tej ostatecznej godzinie nie wyzbyli się okrucieństwa. Ale Bóg ukarał ich obu, jak na to zasłużyli. Jan, który ze swoimi braćmi w podziemnych przejściach przymierał głodem, prosił Rzymian o łaskę, którą tyle razy wzgardził. Szymon po długim zmaganiu się z biedą poddał się, o czym będzie mowa później. Tego trzymano pod strażą, aby go ściąć podczas triumfu, Jana natomiast skazano na dożywotnie więzienie. Rzymianie podpalili także na krańcach leżące części miasta, a mury zrównali z ziemią.

Rozdział X

l. W taki to sposób wzięto Jerozolimę w drugim roku panowania Wespazjana, w ósmym dniu miesiąca Gorpiajos. Pięć razy już zajmowano ją przedtem, lecz teraz po raz wtóry zburzono. I tak zdobywali miasto i zachowywali je: król egipski Asochajos, potem Antioch, następnie Pompejusz, a po nich Sosjusz wspólnie z Herodem. Lecz przed nimi zajął Jerozolimę i zburzył król babiloński w tysiąc czterysta sześćdziesiąt osiem lat i sześć miesięcy po jej założeniu. Pierwszym budowniczym jej był chananejski władca, którego w ojczystym języku zwano „królem sprawiedliwym". Był on takim rzeczywiście. Toteż on pierwszy jako kapłan spełniał służbę Bożą i pierwszy zbudował świątynię, a miasto noszące przedtem miano Solimy nazwał Hierosolymą. Król żydowski Dawid wygnał ludność chananejską i osiedlił swoich współplemieńców.

W czterysta siedemdziesiąt lat i sześć miesięcy po nim zburzyli ją Babilończycy. Od króla Dawida, który był pierwszym Żydem władającym miastem, aż do zburzenia go przez Tytusa upłynęło tysiąc sto siedemdziesiąt dziewięć lat, a od pierwotnego założenia aż do ostatniego zdobycia — dwa tysiące sto siedemdziesiąt siedem lat. Wszelako ani jej starożytność, ani ogromne bogactwo, ani rozproszenie narodu po całej ziemi zamieszkanej, ani wielka sława spełnianych obrzędów religijnych nie uratowały jej od zagłady. Taki był koniec oblężenia Jerozolimy”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz